W dyskusjach dotyczących tzw. neosędziów, pojawia się wiele nieporozumień, które wynikają z prostego i powierzchownego interpretowania wyroków europejskich trybunałów. Nie można zaprzeczyć, że decyzje Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej oraz Europejskiego Trybunału Praw Człowieka wykazały istnienie problemu w regulacji procedury nominacji sędziów w Polsce. Kluczową wadą uznaje się udział obecnie skonfigurowanej Krajowej Rady Sądownictwa, której sekcja sędziowska jest wybierana przez Sejm na podstawie ustawy wprowadzonej 8 grudnia 2017 roku.
Według opinii trybunałów, takie rozwiązanie prowadzi do uzależnienia KRS od władz ustawodawczych i wykonawczych. Jako warunek spełnienia zobowiązań wynikających z art. 6 ust. 1 Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności (ECHR), wskazuje się na konieczność powrotu do dawnej metody wyboru sędziowskiej części rady, która polegała na samodzielnym wyborze jej przez sędziów. Niemniej jednak, wyroki nie określają precyzyjnie, jak miałby wyglądać proces regulacji tego procederu.
Wokół zagadnień często określanych w literaturze prawniczej jako proces „przywracania praworządności”, pojawia się wiele mylących interpretacji i nieporozumień. Często towarzyszą im radykalne twierdzenia, które są efektem prostej i powierzchownej lektury orzeczeń TSUE i ETPC. Jednak przy bliższym zbadaniu, wydaje się, że zawarte w nich tezy są pełne pragmatyzmu i zdrowego rozsądku.